Chciałam zrobić też moje prywatne wypominki, idąc śladem tych, za których dusze staram się często modlić. Mam takie dwie "grupy" , które obecne są w tych modlitwach. Nie zawsze są to osoby mi bliskie, czasem to tylko znajomi lub nawet nieznajomi, ale wydaje mi się, że cieszą się, że ktoś o nich pamięta. Zacznijmy więc:
- moi Rodzice, Maria i Tadeusz (Tato, upiekłam szarlotkę na twoje niedawne imieniny!)
- moi Dziadkowie Agata i Jan (Babcia Agata to jedyna z czworga Dziadków, którą znałam)
- moi drudzy Dziadkowie Maria i Adolf (ich pamięć pomogła mi przywrócić Arteńka, odwiedzając ich opuszczony grób w Bieszczadach i zawożąc tam nową tabliczkę, dziękuję raz jeszcze!)
- kuzynka Ania z Zielonej Góry, oddana swojemu zawodowi nauczycielka języka polskiego
- Marta, aktorka Teatru Witkacego, pięknie śpiewająca
- pan H., przemiły i dobry człowiek, laborant wykonujący mi badania przez wiele lat
- państwo P., najbliżsi sąsiedzi, pan P. bardzo dobry, życzliwy i spokojny człowiek, pani P., kobieta o nieco silniejszym i trudniejszym charakterze, ale może dlatego moja modlitwa jej się przyda, robiła pyszną galaretkę z nóżek...
- pan W., wieloletni przyjaciel Taty, wesoły i uśmiechnięty, zawsze opowiadający mnóstwo anegdot i facecji, do końca życia społecznik
- pani T,. dalsza sąsiadka, też zawsze wesoła, o charakterystycznym głośnym śmiechu, słyszalnym na sporą odległość, pożyczała od Mamy "Rodzinę Whiteoaków", którą czytała w kółko
- państwo P., on lekarz, legenda zakopiańskiej medycyny, o skomplikowanym życiorysie i wielkim talencie diagnostycznym oraz o nader specyficznym i złośliwym poczuciu humoru ("połowa leżących na naszym cmentarzu to samobójcy a druga połowa to moi pacjenci") , z nią zaprzyjaźniłam się już jako dorosła, poznałyśmy się na spacerach z psami, niezwykle inteligentna i ciepła osoba, bardzo lubiłam z nią rozmawiać
- państwo B,. on przewodnik tatrzański i narciarz, z ogorzałą i opaloną twarzą i szczerą duszą człowieka ze Wschodu, jego żona, wspaniała, dobra i pełna wewnętrznego spokoju kobieta. On też, jak mój Wujek, nie wytrzymał długo bez niej, byli nierozłączni
- pani Marysia Ś., sąsiadka i koleżanka szkolna mojej Mamy, przychodziła do nas zawsze na telewizję, zajmowała się łapaniem oczek w pończochach i rajstopach (kto pamięta jeszcze punkty repasacyjne?) , po śmierci Mamy pomagała nam prowadzić dom, gotowała obiady (do dziś pamiętam jej cieniusieńki makaron domowy do rosołu), bardzo jej jestem wdzięczna
- pan Bohdan T., Taty przyjaciel i współwięzień z łagru, opisał cały ich pobyt w obozach w Rosji, pochodził z hrabiowskiej rodziny i był bohaterem anegdoty o gotowaniu kury zdobytej na wymianę z Czeczenami (ugotował ją biedny z wnętrznościami, bo nie wiedział, że kura ma coś w środku...)
- dwóch bezdomnych, którzy zginęli podczas pożaru zrujnowanego domu naprzeciwko, w którym kiedyś mieszkała pani Marysia wspomniana wyżej, bezimienni...
- pani M., zdziwaczała też w zasadzie bezdomna, trzymająca całe stado na wpół dzikich psów, które przygarniała bez opamiętania, wyglądała jak czarownica, w łachmanach i z kijem, przesiedlono ją do jakiegoś nieogrzewanego baraczku, gdzie niestety kilka zim temu zamarzła...
- pan D., kolejny mieszkaniec ośrodka dla bezdomnych, miał krzywą nogę i mocno kulał, chodził zawsze ze starym rowerem, który służył mu zarówno za podporę jak i za transport dużej ilości toreb z różną zawartością, mocno nadużywał alkoholu, sypiając często w krzakach lub na ulicy. Popatrzyłam na niego inaczej, gdy pewnego wieczora leżał z rozbitą głową na środku ulicy, a kiedy przyjechało pogotowie i policja, walczył ostro i krzyczał, że on przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Berlina i ma medal za odwagę... Nic nie wiemy o ludziach, którzy jawią nam się zupełnie innymi, niż są naprawdę...
- Maciek B. i Tomek K., himalaiści, którzy zginęli na Broad Peaku, Maćka znałam osobiście,był wspaniałym, dobrym człowiekiem, z zasadami, jakich już teraz się nie spotyka... Został w szczelinie lodowej...
- Zbyszek P., zaprzyjaźniony chirurg o wielkim talencie, zawsze pomagający ludziom, z nieskończoną cierpliwością, wesoły i dowcipny, jakże mi jego porad i pomocy brakuje...
I tylu, tylu innych.... Niech spoczywają w spokoju.
Dziękuję Ci Miko za ten post.
OdpowiedzUsuńTak, choć wielu wspominamy w zwyczajne dni, bo nieobecność boli, bo coś nagle przypomni, bo data... bo imieniny... to ten dzień dla mnie też jest dniem, kiedy odsuwam wszelkie żale i modlę się.
Niech spoczywają w spokoju.
Barbara
I chyba tak jest dobrze... Ściskam mocno
UsuńWzruszyłam się czytając, tak ciepło i czule napisałaś. Przybywa nam niestety tych, których już nie ma między nami.
OdpowiedzUsuńKiedyś w Krakowie nie miałam nikogo znajomego na cmentarzach, teraz....już tyle.
Dziękuję za twoje wzruszenie... Im jesteśmy starsi tym bardziej przybywa...
UsuńJest sporo osob do wspominania w ten sposob. Jak juz zaczynam, to nie ma konca i przetykaja sie wspomnienia z ludzmi, ktorzy odeszli z tymi, co jeszcze zyja. Duzo tego...
OdpowiedzUsuńja, jak Barbara, wspominam ludzi na codzien. Bo zazwyczaj cos mi sie skojarzy albo pozwalam umyslowi wedrowac jak chce...
Tak, wspomnienia się rozrastają:) Na codzień też dobrze, ale te dni im się należą.
UsuńTo prawda, Miko. Wolę pamiętać ludzi (tych bliskich i tych dalszych) wesołych, uśmiechniętych, wolę myśleć o ich dobrych stronach, choć nie mam oporów, jeśli trzeba powiedzieć o tym, co było złe, bo czasem trzeba. Jednak nie usiłuję zakłamywać rzeczywistości i twierdzić, że ktoś był święty tylko dlatego, że już nie żyje albo przeciwnie, pielęgnować nienawiść do tych co odeszli i obwiniać ich o wszystko co było złe. A mam w moim bliskim otoczeniu osoby, które robią i tak, i tak.
OdpowiedzUsuńJa nauczyłam się wybaczać. I żywym, i (tym bardziej) zmarłym. Pozostał mi smutek, ale bez goryczy.
PS. Miko, kajam się w prochu u Twoich stóp, gdyż dopiero (jakim cudem dopiero teraz?!?!?!) dotarło do mnie, że masz własnego bloga. Dobrze, że jeszcze niedużo pisałaś, bo przy pierwszej okazji nadrobię zaległości.
Ninko, nie kajaj się, a tym bardziej w prochu:) Ja sobie tak coś skrobię na boku jak mnie najdzie... Zapraszam do nadrabiania zaległości:)
UsuńSztuka wybaczania, to ważna rzecz, pozbawia nasze życie goryczy, tak myślę.
Podzielam Twoje zdanie,Mika.
OdpowiedzUsuńDla mnie najważniejsza jest modlitwa za zmarłych,dobre wspomnienie,postawienie znicza symbolu światła.
Nie rozumiem tego współczesnego odpustu w postaci wiąch ze sztucznych,oczojebnych wyrobów.Ta chińszczyzna jest tak jaskrawa,nienaturalna,niewystępująca w naturze,że za darmo bym nie wzięła.
Pozdrawiam,
Hanna
Tendencje odpustowe były chyba od zawsze, tylko inna tandeta była... Mnemo pisał w zeszłym roku o przygrywających orkiestrach i jarmarku z jedzeniem. To dopiero jest masakra!
UsuńCzekałam na ten post. Piękny i wzruszający. Wspominamy tych, co odeszli, nie tylko w święta. Ludzie jednak tak naprawdę nie umierają. Dopóki są ślady, czyjaś pamięć.
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie ma co rozdrapywać ran. Trzeba wybaczyć im i sobie. Niech spoczywają w pokoju.
Cieszę się, że czekałaś:)) Trzeba przechowywać ludzi w pamięci, wtedy są z nami...
UsuńLubię takie posty okazjonalne, mądre, refkleksyjne. Nie ma co udawać, że nas te święta nie dotyczą. Wprost przeciwnie, są nam potrzebne.
UsuńŚciskam:*
Myślę, że bardzo są potrzebne, na refleksję, ma wspomnienie, na zatrzymanie w biegu...
UsuńTeż mocno ściskam:)
Tak, wszyscy nasi nie żyjący bliscy powinni być obecni przede wszystkim w naszej pamięci. I dobrze by było aby w pamięci chciały zostać same miłe chwile, ale jeśli tych fajnych chwil było mało, to trzeba czasu, nieraz dużo czasu, aby odsiało się z pamięci to co mąci obraz.
OdpowiedzUsuńMam trochę zdjęć z dzieciństwa, ale takiego radosnego jak to Twoje z rodzicami to nie mam. Piękne to zdjęcie, jak Oni się cieszą, że maja Ciebie!!!
Hej Marija, wiem, czasem to odsiewanie trwa, ale to dobry kierunek:)
UsuńTo zdjęcie jest wyjątkowo radosne, rzeczywiście, bardzo na mnie czekali a młodzi już nie byli...
Pięknie Miko napisałaś. Tak, trzeba zapomnieć co było złe. Przybywa co roku grobów, odchodzą starsi, odchodzą też młodzi. Jeszcze w ubiegłym roku stałam z teściową nad grobem moich rodziców... jutro zapalę znicz jej.
OdpowiedzUsuńBezowa
Dzięki Aniu, masz rację, wielu młodych też odchodzi, zbyt wcześnie odchodzi. I zniczy przybywa.
UsuńCieszę się, że zajrzałaś.
Im dłużej się żyje tym więcej naszych jest po tej drugiej stronie. Ja o Swoich pamiętam każdego dnia. A jak rodzinne zdjęcia się ogląda, to widać, że nieobecnych przybywa. Mam takie jedno zdjęcie rodziny przy stole, z którego na tę drugą stronę powoli wszyscy odchodzili. Teraz to już tylko pamiątka, że kiedyś byli, żyli. A świat, który wydawałoby się, żę przy ich odejściu się wali, kręci się dalej, jakby nigdy Ich nie było. Pamiętać trzeba, pamięć jest święta, i bardzo nasza - z ciepłem, uśmiechem, czułością, i przytuleniem. I to jest najważniejsze ! ... Pięknie napisałaś ♥
OdpowiedzUsuńDzięki Ewuś, że jesteś... Mignął mi dziś w tv cytat z Szymborskiej, nie zdążyłam zapamiętać, ale było tam coś takiego, że zmarłym płacimy swoją pamięcią...
UsuńŚciskam mocno
"Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci" - Rehabilitacja Wisławy Szymborskiej
Usuńhttp://www.poezje.hdwao.pl/wiersz_3696-rehabilitacja_wislawa_szymborska.html
Dzięki Elaja, dzięki, niezawodna jesteś!
UsuńWstrząsający ten wiersz, wiesz może z którego roku?
UsuńWiersz ten pochodzi z tomu "Wołanie do Yeti" wydanego w 1957 roku. Zainspirowały go tragiczne wydarzeni roku 1956 - powstanie na Węgrzech i interwencja wojsk Układu Warszawskiego, polski Czerwiec. Dlatego taki wstrząsający, tragiczny w wymowie. Swoją drogą jest w moim wieku, też rocznik 57.
UsuńTo o rok starszy niż ja...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwzruszające Wypominki, coraz dłuższa lista robi się z roku na rok ...
OdpowiedzUsuńja odszukałam ostatnie zdjęcia bliskich, Matusi już chorej ostatnie Boże Narodzenia, gdy opłatkiem się dzielimy, Teściowej ostatni dzień z Zuzią miesięczną obok, Teścia słabego już bardzo, ale obecnego na weselu najstarszej wnuczki, Arka u nas na ubiegłorocznych Wiankach, z całą naszą rodziną na tle fontann ... wciąż nie ma zgody na tę nieobecność ...
Elajka, to piękny sposób uczczenia pamięci bliskich...
UsuńWydaje mi się, że na to pogodzenie z nieuchronnością trzeba czasem dużo czasu...
Ciepło pozdrawiam.
Dzisiaj na Kulturze "Dziady" Swinarskiego z Teatru Starego.
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj pomyślałam też i o sobie, że właściwie to w każdym momencie może się coś zdarzyć i znajdę się po drugiej stronie i tylko kłopot dla rodziny bo nie chcę tu zostać. No to najlepiej w urnie mnie stąd zabrać. Tylko nie tak od razu na cmentarz, postałabym jeszcze a u Sis, gdzieś w kącie, żebym mogła czasem usłyszeć: cześć Bacha ale koszmarna pogoda albo mamo, ciocia ciągle w tym samym miejscu, może by ją gdzieś przestawić bo się tam zanudzi. No a po jakimś czasie gdzieś u Mamy albo Taty.
OdpowiedzUsuńBacha wiesz, z tą urną w kącie to bardzo mi się podoba ten pomysł :)), przypomniały mi się "Podróże z moją ciotką " G.Green'a :)))), też by mogli ze mną podróżować :))))
UsuńA co poza tym u Ciebie ?
Błyskotek jauż wielki taki i rozrabia :)
Barbara
No, to by było fajnie, jakby nas zabierali w podróże... Urny bardzo praktyczne są.
UsuńBarbara, skrobnę Ci coś na maila, nie chcę Mice zabałaganiać Zakątka.
OdpowiedzUsuńMożesz bałaganić, nie ma problemu. Do maila się będziesz miesiąc zbierać:))
Usuń:))).
UsuńBarbara
Barbara, no więc tak: nadal rozpaczliwie szukam pracy i probuję wygrać sprawę w sądzie, którą musiałam wnieść przeciwko jednemu z urzędów. Zdołowana jestem totalnie. Żeby nie zgłupieć pracuję jako wolontariuszka 3 razy w tygodniu.
OdpowiedzUsuńPoza tym wszystko w porządku tylko już jest poniżej zera czyli obrzydliwie.
Ściskam cieplutko, dla kociaków głaskanko z drapankiem, dla mojego rudego ulubieńca trochę ekstra pieszczotek.
Bacha
Mika, nie bądź małpiszon i odpowiedz chociaż OK na moje maile.
OdpowiedzUsuńNo kurtka, przecież odpisałam wczoraj rano!!! Co jest, nie doszło??? Sprawdź dobrze.
UsuńNo z opoznieniem. Dzieki.
UsuńNo to dobrze.
UsuńMika, poetką jesteś.
OdpowiedzUsuńBrak mi spotkań listopadowych na cmentarzach, bo ja cmentarze lubię. Tesknię za tymi co odeszli.
Tu dużo kwiecia, mało zniczy, nie ma łuny nad grobami. Inaczej...
Kasia, nie pesz mnie... Gdzie mi tam do poezji, to tylko takie sobie moje przemyślenia.
UsuńNie wiem czy słusznie, ale wydaje mi się, że na Zachodzie inne to święto, że mniej istotne może...
Pozdrawiam cię ciepło bardzo
Pieknie piszesz Mika, wzbudzasz zadumę, nostalgię, tęsknoty, spowodowalas,ze pogrzebalam we wspomnieniach szukajac tych troche dalaszych znajomych i juz zmarłych, im tez sie nalezy nasza pamięć. Wróciłam z Opola. tym razem na grobie rodzicow byłam w zaduszki, cmentarz był cichy, prawie pusty, a że był to już wieczór paliło się tysiące swieczek...pieknie, kameralnie, dla mnie i moich myśli...sciskam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńWłaśnie takim lubię to święto, kameralne i refleksyjne... Dzięki za miłe słowa, ściskam mocno.
UsuńPiękne i wzruszające wypominki:) O Kalnicy też pamiętam:)I punkty repasacyjne pamiętam:)
OdpowiedzUsuńDzięki Arte, dobrą masz pamięć:))
UsuńPiękne i wzruszające wypominki:) O Kalnicy też pamiętam:)I punkty repasacyjne pamiętam:)
OdpowiedzUsuńMika, ściskam urodzinowo :) najlepsze życzenia
OdpowiedzUsuńDziękuję Elajko za pamięć i dobre słowo:)
Usuńkochana Miko, najserdeczniej i najprościej życzę Ci, żeby życie dawało Ci dużo, dużo więcej powodów do radości niż do smutku :*
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała, żeby wreszcie te proporcje się odwróciły... Uściski
UsuńJeszcze raz Cie sciskam urodzinowo, juz to zrobilam w innych miejscach a tutaj jeszcze raz mocne usciski i moc buziakow, zdrowia Mika, duzo radosci, zadnych smutkow!
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, kiedy zajrzysz do Z.?
UsuńMiko,bardzo wzruszający post,niestety takie jest życie i u mnie przybywa Tych,którzy odeszli,a wspominam ich często i na co dzień,zwłaszcza moich kochanych Rodziców.
OdpowiedzUsuńMiko kochana,również przesyłam serdeczności urodzinowe,wszystko co dobre,miłe dla Ciebie i oczekiwane niech będzie Twoim udziałem,dobrego zdrowia,mnóstwa szczęścia i radości! Udanego i miłego,urodzinowego dnia♥
Elżbieto, bardzo dziękuję za pamięć i życzenia. Byłoby cudownie, gdyby wszystkie wasze życzenia miały moc sprawczą:)))
UsuńMikuś, coś mocno nie tak, że się nie odzywasz? martwię się :( uściski Ci zostawiłam na głównym Kurniku, to że mamy go już 3 lata to Wasza wspólna z Haną zasługa! gratuluję więc i ściskam :)
OdpowiedzUsuńMikuś, dobrego dnia Ci życzę ♥
OdpowiedzUsuń