Spróbujmy więc mniej więcej chronologicznie.
Po moim stryju, pułkowniku i historyku wojskowości, zostało mi sporo poniemieckich książek z lat 30-tych i 40-tych. Część pisana gotykiem, część normalnie , głównie o tematyce wojennej i wojskowej, m.in. biografia Moltkego. Ale są wśród nich perełki prawdziwe, z historycznymi fotografiami, mapami obrazującymi inwazję Niemiec na Europę. Jedna to propagandowe wydawnictwo niemieckie o wojnie polsko-niemieckiej 1939-40, wydana w 1940. A oto zdjęć kilka:
Przyznam, że aż mi ciary po plecach latają...
Jest też jedno w języku angielskim:
No i co teraz z tym zrobić??? Może jakieś muzeum wojskowości by kupiło? Nie bardzo wiem, gdzie szukać po internecie, jakby ktoś coś podsunął to będę wdzięczna.
Mam również "Zadania techniczne dla podstawowych jednostek broni" z roku 1929. Takie coś jest w Centralnym Archiwum Wojskowym, które obecny minister zlikwidował i wcielił do Biura Historycznego pod kierownictwem pana Cenckiewicza. Nie chcę im tego dawać.
Dla oddechu od wojska dwa tomy "Summy filozoficznej"św. Tomasza z Akwinu wydane w roku 1930 i 1935 oraz wprowadzenie do filozofii św. Tomasza. Okładki trochę przyniszczone ale w środku w bardzo dobrym stanie:
W roku 1971 byłam w klasie siódmej i na przedmiocie Wychowanie Obywatelskie kazano nam zrobić zeszyty, w które należało wklejać wycinki z gazet , podzielone na działy: Gospodarka, Polityka, Kultura, Sprawy społeczne. No to się wklejało... Ale o tym za chwilę, na razie chciałabym pokazać wam okładkę tegoż zeszytu, która ukazała się moim oczom po zdjęciu brudnej okładki papierowej (oprawiłam go w papier opakunkowy z jakiegoś prezentu zapewne, nic się nie marnowało wtedy!):
A to tylna okładka:
Jakby ktoś zapomniał do czego służyło ORMO, to już wie...
Na początek cytat pewien:
"... I pod tym względem jaskrawo rzucają się w oczy zasadnicze różnice między dawniejszym a obecnym sposobem widzenia i traktowania kluczowych spraw państwa i narodu. Mówiąc najkrócej - "wytyczne" przyczynić się mają do opracowania takiego programu działania, z którego, w bliższej i dalszej perspektywie wynikną plany nie dla planu, ale d l a l u d z i, dla faktycznego, wymiernego, sukcesywnie odczuwalnego, w miarę możności jak najszybszego polepszenia warunków życia Polaków."
No i co, nie przypomina wam to czegoś?
Jakbym nie wiedziała, że to było pisane na Plenum KC PZPR po objęciu władzy przez Gierka, to byłabym przekonana, że to współczesne... Że też ta historia lubi się tak powtarzać.
W dziale Kultura za to informacje, że Wajda zaczął kręcić "Wesele", a Hoffman "Potop" i oblężenie Jasnej Góry. I fotorelacja z kręcenia "W pustyni i puszczy". Nawiasem mówiąc , pierwsze dwa filmy mogę oglądać stale i wciąż i zawsze coś nowego znajdę po tylu latach. I proszę, w takich czasach, a arcydzieła się udało nakręcić. Przypomniała mi się anegdotka, jak to jakiś amerykański producent pytał Wajdę, kto mu taki świetny scenariusz do "Wesela" napisał...
Dział Społeczny: informacja o rozpoczęciu budowy nowego szpitala, który stoi przy mojej ulicy. Niestety już wtedy zrezygnowali z budowy oddziału laryngologii i zakaźnego no i do dziś ich nie ma. A w planach były...
Bardzo pouczający ten zeszyt do wychowania obywatelskiego. Miałyście coś takiego???
Teraz lżejsza lektura rozrywkowa, a to kilka niebieskich zeszytów z serii "Ewa wzywa 07", klasyka PRL-owskiego kryminału milicyjnego. Zdaje się, że stąd się wziął potem serial "07 zgłoś się".
Pamiętacie takie czasopismo "Dookoła Świata"? A otóż kilka numerów z roku 1971, świetnie zachowanych, o dziwo myszy nie zjadły. Niby to miało być okno na szeroki świat, ale tylko na zasadzie ciekawostek i tzw. michałków.
A teraz trochę historii nowszej, ale przewijającej się przez korespondencję zwykłych ludzi, pojawiającej się w listach, kartkach, pozdrowieniach z wakacji...
List od dawno nieżyjącej Cioci ze wsi z okolic Przeworska, czas głębokiego kryzysu już po gierkowskim dobrobycie, początek lat 80-tych: " ... Jak możecie, , to przyślijcie mi trochę lekarstw na serce, u nas nie dostanie nic. Nasz lekarz wyjechał do Stanów, przyszedł młody, ale za wiele to on nie wie z leczenia. (...) Jak u was z zaopatrzeniem? Bo u nas fatalnie, nie ma nic, puste półki. Posyłam wam troszkę mąki, precle kryzysowe, taki czas, trzeba się do niego przyzwyczajać, żeby była margaryna, to coś prędzej by upiekł..."
Jak szybko o tym zapomnieliśmy...
Kartka z San Francisco od znajomego Taty, Amerykanina z polsko-holenderskimi korzeniami: "Jak pewnie wiecie , mieliśmy tutaj trzęsienie ziemi. My na szczęście mieszkamy 45 km od centrum, więc tylko trochę wody z basenu się wychlapało i żadna butelka whisky się nie rozbiła. (...) Był u nas teraz Wałęsa, jak dostaniecie pomoc od USA i Niemiec, to na pewno wam się poprawi z zaopatrzeniem." (rok chyba 1989)
Kartka od znajomych odwiedzających córkę w Montrealu, rok 1990: " Wokół dobrobyt i luksus o jakim nam w Polsce się nie śniło. Wnuki obydwoje w szkole, a my tymczasem łazimy i podziwiamy jak tu ludzie inaczej wyglądają i żyją."
Kartka od M., siostry Bachy, spędzającej z dziećmi wakacje w Krynicy, rok 1989: "... Finansowo daję sobie jakoś radę. Zaopatrzenie nadal fatalne, nie wiem jak u was. Jestem tylko przerażona tym, co się mówi o cenach w Krakowie."
Bardzo ciekawy list od bardzo ciekawego człowieka, pana W.K., przyjaciela Taty , który był razem z nim wywieziony do łagru. Potem mieszkał w Kanadzie, został ekonomistą, ekspertem ONZ, przez parę lat był w Afryce z ramienia ONZ właśnie, do Polski wrócił w 1989. Jego twarz na pewno znacie z filmów i zdjęć z Powstania Warszawskiego, bardzo wysoki, ciemnowłosy, wychodzący z ruin z karabinem. To jego zdjęcie wisiało teraz jako ogromny baner na Muzeum Powstania podczas obchodów. Było też na znaczku pocztowym, który dostałam kiedyś od Mnemo. A koperta z nadrukiem ONZ, wysłana z Burundi, ze znaczkiem afrykańskiego motyla, rok 1989. W kopercie kserówka wspomnienia o Janie Strzeleckim , opozycjoniście . który zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Wspomnienie to, napisane przez tego kolegę Taty, było opublikowane w "Polityce". Wspomnienie dotyczyło pobytu w łagrze, z którego udało mu się wydostać dzięki m.in. temu, że Jan Strzelecki, wówczas przewodniczący ZNMS, zdecydował się podpisać list do Stalina, w którym jego koledzy prosili o uwolnienie go. Udało się, chociaż niejaki płk Wolski oświadczył jego matce, że "Tacy ludzie jak pani syn nie są potrzebni Polsce Ludowej i słusznie został on na zawsze wyeliminowany ze społeczeństwa polskiego." Pan W.K. wrócił do Polski na stałe w latach 90-tych. Miał niezwykle barwne i ciekawe życie, które opisał w kilku książkach.
Plączą się, przewijają kartki od osób już nie żyjących, od spotkanych przelotnie i od dobrze znanych. Dużo korespondencji do mnie z czasów mojej pracy w teatrze, z Anglii, Irlandii, Stanów... I tego mi żal. Żal mi ogromnie ludzi, których przegapiłam, którym nie odpisałam, nie oddzwoniłam, straciłam kontakt... Byli mili, serdeczni, ciekawi, zapraszali mnie do siebie, a ja, jak ten głupek, zagoniona, zapracowana, leniwa w pisaniu, gdzieś ich po drodze zgubiłam... I już nie odnajdę . Niczego w życiu nie żałuję, ale tego tak. Teraz już wiem, że najważniejsi są ludzie, których spotykamy, poznajemy, lubimy, że najważniejsze jest pielęgnowanie znajomości, przyjaźni, więzów rodzinnych. To zostaje. I bez tego trudno się żyje...
Kończę póki co moją peregrynację przez historię, historię wyłaniającą się ze starych książek, szpargałów, listów. Zostało jeszcze trochę papierów do przejrzenia, może i tam znajdę jeszcze coś ciekawego. Jeśli tak, na pewno napiszę:)