poniedziałek, 31 października 2016

MOJE WYPOMINKI

Nadeszła listopadowa pora, czas odwiedzania cmentarzy i wspominania tych, którzy odeszli, odeszli dopiero co, niedawno, albo bardzo dawno... Dobrze, że są te dni, żeby ich wspomnieć, przypomnieć sobie czas z nimi spędzony, dobre chwile, zabawne momenty. Ci, którzy wierzą, pomodlą się, ci, którzy nie wierzą, przywołają dobrą pamięć... Piszę "dobrą", bo  ci, którzy odeszli, byli różni, lepsi i gorsi, czasem nie mogliśmy się z nimi porozumieć, może za mało próbowaliśmy zrozumieć ich, były między nami złe chwile, ale tych pamiętać nie chcę.  Nie chcę "złej" pamięci, rozdrapującej rany i urazy, chcę wspomnień jasnych, słonecznych i dobrych. Chcę widzieć moich rodziców radosnych i uśmiechniętych, Mamę w pięknych sukienkach , śmiejącą się do bobasa w wiklinowym wózku, czyli do mnie, Tatę, trzymającego mnie na rękach i pokazującego mi panoramę Tatr z Kasprowego... Babcię, podającą mi przepyszne pierogi z jagodami i śmietaną, Wujka, prowadzącego nas, dzieciaki, w góry, Ciocię, gotującą zupę grzybową na Wigilię... Cudownie dobrą Ciocię H. , idącą ze mną na Kalatówki po ogromnym halnym w 1968, jej męża, mawiającego zawsze, że "herbata wysusza", który odszedł kilka miesięcy po niej, bo nie mógł bez niej żyć... I tylu, tylu innych...




Chciałam zrobić też moje prywatne wypominki, idąc śladem tych, za których dusze staram się często modlić. Mam takie dwie "grupy" , które obecne są w tych modlitwach. Nie zawsze są to osoby mi bliskie, czasem to tylko znajomi lub nawet nieznajomi, ale wydaje mi się, że cieszą się, że ktoś o nich pamięta. Zacznijmy więc:

- moi Rodzice, Maria i Tadeusz (Tato, upiekłam szarlotkę na twoje niedawne imieniny!)
- moi Dziadkowie Agata i Jan (Babcia Agata to jedyna z czworga Dziadków, którą znałam)
- moi drudzy Dziadkowie Maria i Adolf (ich pamięć pomogła mi przywrócić Arteńka, odwiedzając      ich opuszczony grób w Bieszczadach i zawożąc tam nową tabliczkę, dziękuję raz jeszcze!)

- kuzynka Ania z Zielonej Góry, oddana swojemu zawodowi nauczycielka języka polskiego
- Marta, aktorka Teatru Witkacego, pięknie śpiewająca
- pan H., przemiły i dobry człowiek, laborant wykonujący mi badania przez wiele lat
- państwo P., najbliżsi sąsiedzi, pan P. bardzo dobry, życzliwy i spokojny człowiek, pani P., kobieta o nieco silniejszym i trudniejszym charakterze, ale może dlatego moja modlitwa jej się przyda, robiła pyszną galaretkę z nóżek...
- pan W., wieloletni przyjaciel Taty, wesoły i uśmiechnięty, zawsze opowiadający mnóstwo anegdot i facecji, do końca życia społecznik
- pani T,. dalsza sąsiadka, też zawsze wesoła, o charakterystycznym głośnym śmiechu, słyszalnym na sporą odległość, pożyczała od Mamy "Rodzinę Whiteoaków", którą czytała w kółko
- państwo P., on lekarz, legenda zakopiańskiej medycyny, o skomplikowanym życiorysie i wielkim talencie diagnostycznym oraz o nader specyficznym i złośliwym poczuciu humoru ("połowa leżących na naszym cmentarzu to samobójcy a druga połowa to moi pacjenci")  , z nią zaprzyjaźniłam się już jako dorosła, poznałyśmy się na spacerach z psami, niezwykle inteligentna i ciepła osoba, bardzo lubiłam z nią rozmawiać
- państwo B,. on przewodnik tatrzański i narciarz, z ogorzałą i opaloną twarzą i szczerą duszą człowieka ze Wschodu, jego żona, wspaniała, dobra i pełna wewnętrznego spokoju kobieta. On też, jak mój Wujek, nie wytrzymał długo bez niej, byli nierozłączni
- pani Marysia Ś., sąsiadka i koleżanka szkolna mojej Mamy, przychodziła do nas zawsze na telewizję, zajmowała się łapaniem oczek w pończochach i rajstopach (kto pamięta jeszcze punkty repasacyjne?) , po śmierci Mamy pomagała nam prowadzić dom, gotowała obiady (do dziś pamiętam jej cieniusieńki makaron domowy do rosołu), bardzo jej jestem wdzięczna
- pan Bohdan T., Taty przyjaciel i współwięzień z łagru, opisał cały ich pobyt w obozach w Rosji, pochodził z hrabiowskiej rodziny i był bohaterem anegdoty o gotowaniu kury zdobytej na wymianę z Czeczenami (ugotował ją biedny z wnętrznościami, bo nie wiedział, że kura ma coś w środku...)
- dwóch bezdomnych, którzy zginęli podczas pożaru zrujnowanego domu naprzeciwko, w którym kiedyś mieszkała pani Marysia wspomniana wyżej, bezimienni...
- pani M., zdziwaczała też w zasadzie bezdomna, trzymająca całe stado na wpół dzikich psów, które przygarniała bez opamiętania, wyglądała jak czarownica, w łachmanach i z kijem, przesiedlono ją do jakiegoś nieogrzewanego baraczku, gdzie niestety kilka zim temu zamarzła...
- pan D., kolejny mieszkaniec ośrodka dla bezdomnych, miał krzywą nogę i mocno kulał, chodził zawsze ze starym rowerem, który służył mu zarówno za podporę jak i za transport dużej ilości toreb z różną zawartością, mocno nadużywał alkoholu, sypiając często w krzakach lub na ulicy. Popatrzyłam na niego inaczej, gdy pewnego wieczora leżał z rozbitą głową na środku ulicy, a kiedy przyjechało pogotowie i policja, walczył ostro i krzyczał, że on przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Berlina i ma medal za odwagę... Nic nie wiemy o ludziach, którzy jawią nam się zupełnie innymi, niż są naprawdę...
- Maciek B. i Tomek K., himalaiści, którzy zginęli na Broad Peaku, Maćka  znałam osobiście,był wspaniałym, dobrym człowiekiem, z zasadami, jakich już teraz się nie spotyka... Został w szczelinie lodowej...
- Zbyszek P., zaprzyjaźniony chirurg o wielkim talencie, zawsze pomagający ludziom, z nieskończoną cierpliwością, wesoły  i dowcipny, jakże mi jego porad i pomocy brakuje...

I tylu, tylu innych.... Niech spoczywają w spokoju.

I niech im gdzieś z chmury zaśpiewa Marta pieśń do wiersza E.E. Cummingsa "Gdy się już Bóg przestanie wtrącać w moje ciało"...

57 komentarzy:

  1. Dziękuję Ci Miko za ten post.
    Tak, choć wielu wspominamy w zwyczajne dni, bo nieobecność boli, bo coś nagle przypomni, bo data... bo imieniny... to ten dzień dla mnie też jest dniem, kiedy odsuwam wszelkie żale i modlę się.
    Niech spoczywają w spokoju.
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzruszyłam się czytając, tak ciepło i czule napisałaś. Przybywa nam niestety tych, których już nie ma między nami.
    Kiedyś w Krakowie nie miałam nikogo znajomego na cmentarzach, teraz....już tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za twoje wzruszenie... Im jesteśmy starsi tym bardziej przybywa...

      Usuń
  3. Jest sporo osob do wspominania w ten sposob. Jak juz zaczynam, to nie ma konca i przetykaja sie wspomnienia z ludzmi, ktorzy odeszli z tymi, co jeszcze zyja. Duzo tego...
    ja, jak Barbara, wspominam ludzi na codzien. Bo zazwyczaj cos mi sie skojarzy albo pozwalam umyslowi wedrowac jak chce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wspomnienia się rozrastają:) Na codzień też dobrze, ale te dni im się należą.

      Usuń
  4. To prawda, Miko. Wolę pamiętać ludzi (tych bliskich i tych dalszych) wesołych, uśmiechniętych, wolę myśleć o ich dobrych stronach, choć nie mam oporów, jeśli trzeba powiedzieć o tym, co było złe, bo czasem trzeba. Jednak nie usiłuję zakłamywać rzeczywistości i twierdzić, że ktoś był święty tylko dlatego, że już nie żyje albo przeciwnie, pielęgnować nienawiść do tych co odeszli i obwiniać ich o wszystko co było złe. A mam w moim bliskim otoczeniu osoby, które robią i tak, i tak.
    Ja nauczyłam się wybaczać. I żywym, i (tym bardziej) zmarłym. Pozostał mi smutek, ale bez goryczy.
    PS. Miko, kajam się w prochu u Twoich stóp, gdyż dopiero (jakim cudem dopiero teraz?!?!?!) dotarło do mnie, że masz własnego bloga. Dobrze, że jeszcze niedużo pisałaś, bo przy pierwszej okazji nadrobię zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ninko, nie kajaj się, a tym bardziej w prochu:) Ja sobie tak coś skrobię na boku jak mnie najdzie... Zapraszam do nadrabiania zaległości:)
      Sztuka wybaczania, to ważna rzecz, pozbawia nasze życie goryczy, tak myślę.

      Usuń
  5. Podzielam Twoje zdanie,Mika.
    Dla mnie najważniejsza jest modlitwa za zmarłych,dobre wspomnienie,postawienie znicza symbolu światła.
    Nie rozumiem tego współczesnego odpustu w postaci wiąch ze sztucznych,oczojebnych wyrobów.Ta chińszczyzna jest tak jaskrawa,nienaturalna,niewystępująca w naturze,że za darmo bym nie wzięła.
    Pozdrawiam,
    Hanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tendencje odpustowe były chyba od zawsze, tylko inna tandeta była... Mnemo pisał w zeszłym roku o przygrywających orkiestrach i jarmarku z jedzeniem. To dopiero jest masakra!

      Usuń
  6. Czekałam na ten post. Piękny i wzruszający. Wspominamy tych, co odeszli, nie tylko w święta. Ludzie jednak tak naprawdę nie umierają. Dopóki są ślady, czyjaś pamięć.
    Masz rację, nie ma co rozdrapywać ran. Trzeba wybaczyć im i sobie. Niech spoczywają w pokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że czekałaś:)) Trzeba przechowywać ludzi w pamięci, wtedy są z nami...

      Usuń
    2. Lubię takie posty okazjonalne, mądre, refkleksyjne. Nie ma co udawać, że nas te święta nie dotyczą. Wprost przeciwnie, są nam potrzebne.
      Ściskam:*

      Usuń
    3. Myślę, że bardzo są potrzebne, na refleksję, ma wspomnienie, na zatrzymanie w biegu...
      Też mocno ściskam:)

      Usuń
  7. Tak, wszyscy nasi nie żyjący bliscy powinni być obecni przede wszystkim w naszej pamięci. I dobrze by było aby w pamięci chciały zostać same miłe chwile, ale jeśli tych fajnych chwil było mało, to trzeba czasu, nieraz dużo czasu, aby odsiało się z pamięci to co mąci obraz.
    Mam trochę zdjęć z dzieciństwa, ale takiego radosnego jak to Twoje z rodzicami to nie mam. Piękne to zdjęcie, jak Oni się cieszą, że maja Ciebie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Marija, wiem, czasem to odsiewanie trwa, ale to dobry kierunek:)
      To zdjęcie jest wyjątkowo radosne, rzeczywiście, bardzo na mnie czekali a młodzi już nie byli...

      Usuń
  8. Pięknie Miko napisałaś. Tak, trzeba zapomnieć co było złe. Przybywa co roku grobów, odchodzą starsi, odchodzą też młodzi. Jeszcze w ubiegłym roku stałam z teściową nad grobem moich rodziców... jutro zapalę znicz jej.
    Bezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aniu, masz rację, wielu młodych też odchodzi, zbyt wcześnie odchodzi. I zniczy przybywa.
      Cieszę się, że zajrzałaś.

      Usuń
  9. Im dłużej się żyje tym więcej naszych jest po tej drugiej stronie. Ja o Swoich pamiętam każdego dnia. A jak rodzinne zdjęcia się ogląda, to widać, że nieobecnych przybywa. Mam takie jedno zdjęcie rodziny przy stole, z którego na tę drugą stronę powoli wszyscy odchodzili. Teraz to już tylko pamiątka, że kiedyś byli, żyli. A świat, który wydawałoby się, żę przy ich odejściu się wali, kręci się dalej, jakby nigdy Ich nie było. Pamiętać trzeba, pamięć jest święta, i bardzo nasza - z ciepłem, uśmiechem, czułością, i przytuleniem. I to jest najważniejsze ! ... Pięknie napisałaś ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ewuś, że jesteś... Mignął mi dziś w tv cytat z Szymborskiej, nie zdążyłam zapamiętać, ale było tam coś takiego, że zmarłym płacimy swoją pamięcią...
      Ściskam mocno

      Usuń
    2. "Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci" - Rehabilitacja Wisławy Szymborskiej
      http://www.poezje.hdwao.pl/wiersz_3696-rehabilitacja_wislawa_szymborska.html

      Usuń
    3. Dzięki Elaja, dzięki, niezawodna jesteś!

      Usuń
    4. Wstrząsający ten wiersz, wiesz może z którego roku?

      Usuń
    5. Wiersz ten pochodzi z tomu "Wołanie do Yeti" wydanego w 1957 roku. Zainspirowały go tragiczne wydarzeni roku 1956 - powstanie na Węgrzech i interwencja wojsk Układu Warszawskiego, polski Czerwiec. Dlatego taki wstrząsający, tragiczny w wymowie. Swoją drogą jest w moim wieku, też rocznik 57.

      Usuń
    6. To o rok starszy niż ja...

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. wzruszające Wypominki, coraz dłuższa lista robi się z roku na rok ...
    ja odszukałam ostatnie zdjęcia bliskich, Matusi już chorej ostatnie Boże Narodzenia, gdy opłatkiem się dzielimy, Teściowej ostatni dzień z Zuzią miesięczną obok, Teścia słabego już bardzo, ale obecnego na weselu najstarszej wnuczki, Arka u nas na ubiegłorocznych Wiankach, z całą naszą rodziną na tle fontann ... wciąż nie ma zgody na tę nieobecność ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elajka, to piękny sposób uczczenia pamięci bliskich...
      Wydaje mi się, że na to pogodzenie z nieuchronnością trzeba czasem dużo czasu...
      Ciepło pozdrawiam.

      Usuń
  12. Dzisiaj na Kulturze "Dziady" Swinarskiego z Teatru Starego.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja dzisiaj pomyślałam też i o sobie, że właściwie to w każdym momencie może się coś zdarzyć i znajdę się po drugiej stronie i tylko kłopot dla rodziny bo nie chcę tu zostać. No to najlepiej w urnie mnie stąd zabrać. Tylko nie tak od razu na cmentarz, postałabym jeszcze a u Sis, gdzieś w kącie, żebym mogła czasem usłyszeć: cześć Bacha ale koszmarna pogoda albo mamo, ciocia ciągle w tym samym miejscu, może by ją gdzieś przestawić bo się tam zanudzi. No a po jakimś czasie gdzieś u Mamy albo Taty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bacha wiesz, z tą urną w kącie to bardzo mi się podoba ten pomysł :)), przypomniały mi się "Podróże z moją ciotką " G.Green'a :)))), też by mogli ze mną podróżować :))))
      A co poza tym u Ciebie ?
      Błyskotek jauż wielki taki i rozrabia :)
      Barbara

      Usuń
    2. No, to by było fajnie, jakby nas zabierali w podróże... Urny bardzo praktyczne są.

      Usuń
  14. Barbara, skrobnę Ci coś na maila, nie chcę Mice zabałaganiać Zakątka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz bałaganić, nie ma problemu. Do maila się będziesz miesiąc zbierać:))

      Usuń
    2. :))).
      Barbara

      Usuń
  15. Barbara, no więc tak: nadal rozpaczliwie szukam pracy i probuję wygrać sprawę w sądzie, którą musiałam wnieść przeciwko jednemu z urzędów. Zdołowana jestem totalnie. Żeby nie zgłupieć pracuję jako wolontariuszka 3 razy w tygodniu.
    Poza tym wszystko w porządku tylko już jest poniżej zera czyli obrzydliwie.
    Ściskam cieplutko, dla kociaków głaskanko z drapankiem, dla mojego rudego ulubieńca trochę ekstra pieszczotek.
    Bacha

    OdpowiedzUsuń
  16. Mika, nie bądź małpiszon i odpowiedz chociaż OK na moje maile.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kurtka, przecież odpisałam wczoraj rano!!! Co jest, nie doszło??? Sprawdź dobrze.

      Usuń
    2. No z opoznieniem. Dzieki.

      Usuń
  17. Mika, poetką jesteś.

    Brak mi spotkań listopadowych na cmentarzach, bo ja cmentarze lubię. Tesknię za tymi co odeszli.

    Tu dużo kwiecia, mało zniczy, nie ma łuny nad grobami. Inaczej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, nie pesz mnie... Gdzie mi tam do poezji, to tylko takie sobie moje przemyślenia.
      Nie wiem czy słusznie, ale wydaje mi się, że na Zachodzie inne to święto, że mniej istotne może...

      Pozdrawiam cię ciepło bardzo

      Usuń
  18. Pieknie piszesz Mika, wzbudzasz zadumę, nostalgię, tęsknoty, spowodowalas,ze pogrzebalam we wspomnieniach szukajac tych troche dalaszych znajomych i juz zmarłych, im tez sie nalezy nasza pamięć. Wróciłam z Opola. tym razem na grobie rodzicow byłam w zaduszki, cmentarz był cichy, prawie pusty, a że był to już wieczór paliło się tysiące swieczek...pieknie, kameralnie, dla mnie i moich myśli...sciskam Cie serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie takim lubię to święto, kameralne i refleksyjne... Dzięki za miłe słowa, ściskam mocno.

      Usuń
  19. Piękne i wzruszające wypominki:) O Kalnicy też pamiętam:)I punkty repasacyjne pamiętam:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękne i wzruszające wypominki:) O Kalnicy też pamiętam:)I punkty repasacyjne pamiętam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mika, ściskam urodzinowo :) najlepsze życzenia

    OdpowiedzUsuń
  22. kochana Miko, najserdeczniej i najprościej życzę Ci, żeby życie dawało Ci dużo, dużo więcej powodów do radości niż do smutku :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciała, żeby wreszcie te proporcje się odwróciły... Uściski

      Usuń
  23. Jeszcze raz Cie sciskam urodzinowo, juz to zrobilam w innych miejscach a tutaj jeszcze raz mocne usciski i moc buziakow, zdrowia Mika, duzo radosci, zadnych smutkow!

    OdpowiedzUsuń
  24. Miko,bardzo wzruszający post,niestety takie jest życie i u mnie przybywa Tych,którzy odeszli,a wspominam ich często i na co dzień,zwłaszcza moich kochanych Rodziców.


    Miko kochana,również przesyłam serdeczności urodzinowe,wszystko co dobre,miłe dla Ciebie i oczekiwane niech będzie Twoim udziałem,dobrego zdrowia,mnóstwa szczęścia i radości! Udanego i miłego,urodzinowego dnia♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elżbieto, bardzo dziękuję za pamięć i życzenia. Byłoby cudownie, gdyby wszystkie wasze życzenia miały moc sprawczą:)))

      Usuń
  25. Mikuś, coś mocno nie tak, że się nie odzywasz? martwię się :( uściski Ci zostawiłam na głównym Kurniku, to że mamy go już 3 lata to Wasza wspólna z Haną zasługa! gratuluję więc i ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Mikuś, dobrego dnia Ci życzę ♥

    OdpowiedzUsuń